orchid-left

Gabinet Mimi

15 października 2021

Dobry tonik.

 Rozmawiałam dzisiaj z przedstawicielami dwóch firm, narzekali na bardzo zmniejszone obroty, na coraz mniejszą sprzedaż. Nic dziwnego, jest na rynku tyle kosmetyków, że powinniśmy być wszyscy pachnący i zadbani, a tak nie jest. Na naszym osiedlu na Gocławiu, w każdym bloku jest gabinet kosmetyczno- fryzjerski, a w niektórych nawet po dwa, zawsze się dziwiłam jakim cudem one wszystkie się utrzymują? Oferta kosmetyków też jest ogromna, poza tym dochodzą wciąż nowe, ktoś sprowadza nową firmę lub produkuje nowe kosmetyki. Nie będę biadoliła bo uwielbiam kosmetyki, mam ich dużą ilośc w gabinecie i  rozumiem jak trudno jest wybrać ten jeden właściwy dla siebie, a poza tym rozumiem też problem finansowy. Jest czas, kiedy trzeba zrezygnować z niepotrzebnych rzeczy, a tym luksusem są właśnie  kosmetyki. Można zrezygnować z kosmetyków, ale nie z dbania o siebie, bo to już marnie sie robi.

Napiszę dzisiaj o takim kosmetyku najbardziej dziwnym w calej pielęgnacji o toniku.

To bardzo stary kosmetyk, może zaraz po mydle, bo właśnie od mydła wzięło się zapotrzebowanie na tonizację. 

Bardzo dawno temu, kiedy kosmetyka była dziedziną pomiędzy higieną, a fryzjerstwem, cyrulicy, czyli ludzie zajmujący się upiększaniem , zauważyli, że po umyciu ciała czy włosów mydłem, zostaje na  nich matowa warstwa, włosy były brzydkie, skóra szara i piekąca. Ktoś zauważył ze po zakwaszeniu octem, wszystko wraca do normy, włosy nabierają połysku, skóra odżywa. - Czyli zasadowe mydło zostało zneutralizowane kwasem i to był pierwszy tonik. Woda z ocetem. 

Potem szybko  weszły do sprzedaży octy kosmetyczne kolorowe, w pięknych butelkach. 

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z kosmetologią, tonik był podstawowym kosmetykiem ponieważ zmniejszał ryzyko uczulenia, dezynfekował skórę, tworzył warstwę ochronną jeśli miał w swoim składzie troszkę gliceryny. Z czasem ocet został zastąpiony alkoholem  o różnym stężeniu. Był czas, kiedy tonik spełniał rolę dezynfekcji ponieważ kosmetyka ograniczała się do oczyszczania skóry łojotokowej poprzez wyciskanie zaskórników, tak zwanych wągrów i pryszczy. Po takim oczyszczaniu często pryszczy spowodowanych zakażeniem bakteryjnym, trzeba było skórę odkazić mocnym alkoholem. Chyba do dziś jest w aptekach Aknosan, ziołowy płyn z alkoholem 60%, po przemyciu skóry piecze jak diabli. 

Nie zapomnę tez płynu ogórkowego z ubiegłego wieku. Po zakończonym zabiegu oczyszczania skóry mocno spryskałam nim twarz  klientki i wzięłam się za darsonwalizację- to sa wyładowania elektryczne w pelocie próżniowej, taki mały piorun. Iskra przeskoczyła na twarz mokrą od alkoholu i.. zapłonęła niebieskim płomieniem. Katastrofa! Rzuciłam się z tetrowa pieluszką na ratunek okładając niczego nie świadomą kobietę zanim płomień nie zajął jej włosów. Po takim doświadczeniu rozcieńczałam ten płyn wodą destylowaną, a żeby miał ogórkowy kolor, dodawałam odrobinkę zieleni brylantowej. Potem go zmodyfikowałam i do samej wody destylowanej dodawałam spirytus, kupioną w aptece glicerynę, i odrobinę zieleni lub innego barwnika o właściwościach bakteriobójczych. Wspaniałe były te toniki.

Po wielu latach kiedy zatęskniłam do normalnego, taniego toniku, do tej receptury dodawałam oczaru wirgilijskiego, albo kwasu mlekowego. Nie wiele trzeba aby tonik spełniał dobrze swoją rolę. 


Tonik powinien zakwaszać skórę, wtedy nałożony krem nie szczypie, a bakterie mają utrudniony rozwój i wszystkie krostki szybciej znikają. Więcej o tnikach jest w starszych moich postach na blogu.



Brak komentarzy:

orchid-right